Spis treści
Dlaczego Dania?
Podróż do Danii planowaliśmy już od jakiegoś czasu. Od czasu naszej wizyty w Finlandii, Szwecji i Norwegii, Skandynawia bardzo przypadła nam do gustu. Osobną kwestią jest to, że przy obecnie panujących temperaturach na południu Europy, podróż w okresie letnim w kierunku północnym wydaje się najlepszym rozwiązaniem.
Poniżej znajdziecie kilka wskazówek odnośnie podróży do Danii i nasz dziennik podróży.

Protipy podróży do Dani kamperem
- Dania nie należy do tanich krajów. Dla tych co chcą trochę przyoszczędzić kasy – polecam przed wjazdem do niej zrobić większe zakupy w PL albo DE.
- Na miejscu warto kupować w sklepach takich jak Rema 1000 czy Lidl – ceny są tam wyraźniej niższe.
- Zatankujcie do pełna w DE – ceny paliwa w DE są odrobinę niższe od tych w Danii. Paliwo na duńskich stacjach(poza autostradami) jest na porównywalnym poziomie cenowym (niewielkie różnice).
- Kamperowanie, czyli nocowanie w aucie na parkingach jest generalnie w całej Danii zabronione, ale dopuszczalny jest tzw nocleg regeneracyjny. Tym samym mozna sie przespac na duzej czesci miejscówek o ile nie wywalamy całego majdanu kempingowego. Wyjątkiem są miejscówki na których wyraźnie jest zaznaczone (tablice informacyjne) że nie ma kamperowania w nocy – sugeruję się stosować do tych zaleceń.
- Jak zamierzacie wjeżdżać do większych miast – to bierzcie pod uwagę strefy czystego transportu – Miljozoner. Strefa dopuszcza samochody z normą Euro 4 lub wyższą. Dla samochodów wyprodukowanych przed 2016, konieczna jest rejestracja na ich stronie i załączenie skanu dokumentu potwierdzającego normę spalin pojazdu – powinniście to mieć wbite w dowód rejestracyjny.
- Nie ma większych problemow z serwisem kampera w Danii. Jak dobrze poszukacie na Park4Nigt to znajdziecie sporo takich darmowych miejscówek poza kempingami, niemniej nie jest ich jakoś bardzo dużo – więc dobrze jest to planować z wyprzedzeniem.
- W Danii, jak w całej skandynawii jeździmy powoli i zgodnie z przepisami 🙂 Na drogach nie ma zbyt dużo policji i fotoradarów, niemniej wszyscy przestrzegają przepisów. Na wjeździe do praktycznie każdej większej miejscowości są ustawione mierniki prędkości i błyskają jak przekraczamy dozwolone 50km/h. Generalnie w teren zabudowany wjeżdżamy z predkoscia 50km/h, a nie dopiero zaczynamy zwalniać 🙂 W niektórych miejscach zamontowane są tzw inteligentne progi zwalniające w postaci stalowej zapadni, która się otwiera (i towarzyszy temu wstrząs w samochodzie) dla kierowców przekraczających dopuszczalną prędkość. Dla tych jadących przepisowo – pozostaje zamknięta.
- Bilety na atrakcje/do muzeów lepiej kupować online (o ile jest taka możliwość) – jest przeważnie taniej. Jeżeli planujemy dłuższy pobyt w Kopenhadze, to warto rozważyć zakup Copenhagapass – bilet na komunikacje miejska i do większości muzeów.
- Rowery – tak, zdecydowanie warto je zabrać ze sobą na wyjazd do Danii. To płaski kraj, co w połączeniu z doskonałą siecią ścieżek rowerowych, tworzy idealny zestaw do podróży rowerem. Przy ścieżkach rowerowych są też porozmieszczane schrony biwakowe, w których rowerzyści j wędrowcy mogą schronić się przed deszczem/przenocować. My mieliśmy rowery typu gravel na dość wąskich/miejskich oponach – bardziej optymalne byłyby opony trochę bardziej agresywne i szersze, niemniej nasze dały radę bez większego problemu.
Dziennik podróży
Do Danii wjeżdżamy z lekkim poślizgiem, ze względu na front pogodowy, który nad nią panował. Dlatego i też od razu kierujemy się na północ Jutlandii a morze wattowe odwiedziliśmy później.
23.07 środa, wycieczka rowerowa do Thyboron
Śpimy na parkingu przy plaży – TUTAJ.
Rano startujemy na wycieczke rowerowa do Thyboron. Najpierw jedziemy zachodnia mierzeją a wracamy wschodnią.


Miasteczko ciekawe, warto wpaść do muzeum wojny (jest i muzeum morskie obok). Wycieczka była z gatunku tych wymagających, bo pokonaliśmy z dzieciakami prawie 40 km.

Wieczorem dojeżdżamy do pięknie położonej na klifie latarnii Bovbjerg. Schodzimy na dół schodami by podziwiać klify od strony morza. Powrót na górę odbył się przy użyciu grubej liny i błotnistej rynny – było ciekawie 🙂 Rynna i lina jest położona ok 100m metrów od schodów zejściowych.



Na koniec dnia podjeżdżamy jeszcze do Trans kościoła i jedziemy na miejscówke noclegową z widoczkiem – TUTAJ.
24.07 czwartek, park Thy
Rano uderzamy do miejscowości Vorupor, gdzie mieści się centrala parku Thy. Znim jednad do niej dotrzemy, to wbijamy na pobliska plaże na kilka godzin chill-out z surferami.
Potem idziemy oglądać wystawę w centrum parku (bardzo fajna i interaktywna) i ruszamy dalej – do wioski Stenbjerg.

To taka mała perełka na tym wybrzeżu. Jedna uliczka wiodąca do morza, przy niej kilka domków, na plaży kilka łódek i tyle. Niemniej wszystko położone w malowniczej scenerii zarośniętych wydm parku The, tworzy to super wrażenie.

Dalej jedziemy do mekki surferów (Cold Hawai), czyli do Klitmoller.

Miasteczko faktycznie kręci się głównie wokół surfingu i szkółek z nim związanych. Niemniej zdecydowanie warto tu wpaść aby poczuć ten klimat luzu, opalenizny i soli w potarganych włosach surferów 😉

Dalej jedziemy wybrzeżem (ach te krajobrazy) do Hanstholm. Tutaj naszym celem są bunkry przed miastem jak i forteca w mieście. Warto odwiedzić obie atrakcje. My byliśmy po godzinach pracy muzeum, ale i tak dużą część ekspozycji jest na zewnątrz i nie biletowana. Polecam zabrac czołówki, bo można pochodzić po głębokich bunkrach. Niemniej nie polecam tego ludziom o słabych nerwach (szczególnie bunkry przy fortecy) 😉


Na wieczór lądujemy na fantastycznym noclegu TUTAJ przy plaży, za wydmami.

25.07 piątek, latarnia na wydmach i Skagen
Leniwy i wietrzny poranek skończył się kąpielą w morzu i puszczaniem latawców na plaży.

Później przejeżdżamy do fantastycznej, położonej na wydmie latarnii Rubjerg Knude.
Zdecydowanie warto odwiedzić to miejsce, bo wygląda zjawiskowo. My dodatkowo mieliśmy atrakcje w postaci silnego wiatru i porwanego przez niego piasku, co stwarzało poczucie bycia w burzy piaskowej. Widok z latarnii jest fantastyczny, podobnie jak i możliwość chodzenia po okolicznych wydmach.

Następnie przejedziemy do Skagen, aby przespacerować się na cypel Grenen na którym Bałtyk łączy się z morzem północnym.


Z parkingu jest do przejścia ok 1.5km na cypel. Warto zrobić tą wycieczke (albo zaplacic za podwózkę dyliżansem). Zderzające się fale dwóch mórz robią ciekawe wrażenie.
Śpimy TUTAJ.
26.07 sobota, rower, bunkry, plaża
Rano jedziemy na krótką wycieczkę po lasach Elling (Blå rute) – fajna opcja na niezbyt wymagającą wycieczkę z dzieciakami. Po drodze jest polana wypoczynkowa z huśtawką nad rzeką.

Następnie jedziemy do Bunkermuseum Bangsbo Fort. To kompleks dobrze zachowanych bunkrów – część z nich jest dostępna za darmo – łącznie z tym, z zachowanym dziełem. Jest też stary statek (chyba patrolowiec) na parkingu.

W części płatnej dostępne są bunkry z wyposażeniem (rekonstrukcja).
Całość położona na widokowym wzgórzu – miejsce godne polecenia.

Po bunkrze jedziemy na plaże Lyngsa (Lyngsa Strand). Plaża jest wąska, niemniej parking mamy tuż obok.
Na wieczór jedziemy do miasteczka Viborg.
Śpimy TUTAJ na fajnej miejscówce nad jeziorem.
27.07 niedziela, Monsted, Gamle By, Bilund
Rano ruszamy do kopalni wapna w Monsted Kalkgruber. To duża kopalnia łącznie z fabryką wapna (gaszonego/palonego). Ciekawe miejsce dla kogoś interesującego się geologią/techniką.

Sama kopalnia może nie robi tak dużego wrażenia, bo formacje skalne/wyrobiska się powtarzają. Niemniej sama fabryka została super zaaranżowana i warto jej poświęcić więcej czasu. Obok niej jest też mały plac zabaw z drewnianymi nietoperzami.

Kolejnym naszym przystankiem jest Den Gamle By w Aarhus. Ciężko to nazwać – jest to osobna dzielnica-skansen, w której Duńczycy zrekonstruowali kawałek swojej historii. Można tam znaleźć domy i zabudowania z XV-XVI wieku aż po czasy współczesne. Całość jest w pełni interaktywna – można wejść do mieszkań, sklepów z innej epoki. Są też tam pracownicy odpowiednio ubrani, którzy prezentują życie danego czasu (kowale, szwaczki itp). Jest fajny oldschoolowy plac zabaw i dużo innych atrakcji – generalnie bomba. Zarezerwujcie sobie min 4h czasu a najlepiej cały dzień, bo atrakcji jest tam w opór. Parking TUTAJ.



Na koniec tego długiego dnia jeszcze zajeżdżamy do Billund i biegamy przed zamknięciem po placach zabaw położonych na dachach Lego House – Szymek był przeszczęśliwy do momentu kiedy ochroniarz nas nie wyrzucił o 20 🙂

Nocleg pod miastem TUTAJ.
28.07 poniedziałek, Legoland
Kiedyś musi nadejść taki czas w życiu rodzica przedszkolaka, że będzie musiał zawitać do takiego czy innego przybytku Lego. No i na nas też przyszedł czas i z rana uderzamy do Legolandu. Wizyta tam jest dość wymagającym doświadczeniem dla rodzica i trzeba ją dobrze zaplanować.


Kilka porad odnośnie wizyty w Legoland:
- przyjedźcie z rana (przed 10) tak aby ruszyć na atrakcje takie jak kolejki w pierwszej kolejności, zanim zbierze się więcej ludzi. Później można czekać i 45min do jednej atrakcji. Jedną z opcji aby tego uniknąć jest dokupienie jednego z pakietów Reserve & Ride. Już w najtańszej opcji nie musicie czekać w kolejce fizycznie, tylko wirtualnie w aplikacji i podejść na start atrakcji na konkretną godzinę, kiedy będzie wypadać Wasza kolej. Po całym dniu stania w kolejkach bez zastanowienia bym dokupił tą opcję.
- zabierzcie sobie jedzenia/picia na cały dzień, o ile nie chcecie wydać na jedzenie 2x tyle co na bilety. Generalnie nie jest tam tanio.
- przy każdej stacji startowej kolejki/atrakcji są szafki/regały na plecaki,
- wiekszkość kolejek jest przeznaczona dla dzieciaków o wzroście powyżej 120cm,
- sprawdźcie sobie czynne parkingi – te przy legolandzie są płatne, ale kawałek dalej już nie. Jak macie rowery, to warto je wykorzystać i podjechać kawałek, a przy okazji zobaczyć trochę Billund,
- zabierzcie sobie słuchawki/książkę, bo większość czasu spędzicie stojąc w kolejkach (no chyba że kupicie bilet z priorytetem),
- nie polecam kupować zestawów klocków w sklepie na miejscu – są średnio 2x droższe niż w Polsce,
- ściągnijcie sobie apkę Legolandu – możecie na niej śledzić długości kolejek, zaznaczyć atrakcje które już zaliczyliście itp.
- kupujecie bilety przez Internet, warto do tego mieć kupon promocyjny z instrukcji klocków Lego. Dzięki niemu nie zapłacicie za dziecko.
Nie ma co się więcej rozpisywać o samym Legolandzie – to dobrze zrobiony park rozrywki dla młodszych dzieciaków. Ludzie z Lego umią te rzeczy dobrze ogarnąć tak aby przynosiły spore zyski.
Wieczorem przejeżdżamy na fajną miejscówkę w lesie, ok 15 min od Billund TUTAJ.
29.07 wtorek, Romo i Ribe
Po śniadaniu uderzamy w kierunku morza wattowego, a konkretnie na wyspę Romo.
Już sam przejazd przez groblę na wyspę jest ciekawy. Po dojechaniu na wyspę najpierw jedziemy na PN cypel aby tak zerknąć na panoramę z punktu widokowego, potem ciśniemy na główną plażę Romo (wjazd od Lakolk). Na tą plaże można wjechać samochodem, bo jest gigantyczna i robi niesamowite wrażenie. Przy wjeździe trzeba tylko uważać aby zatrzymać sie na twardym kawałku plaży, aby pózniej dało sie z niej wyjechać.

To zdecydowanie miejsce warte odwiedzenia (koniecznie z latawcem).

Po plaży jedziemy na parking przy kościele św Klemensa, spod którego ruszamy na Panoramarute. Przebijamy się do odcinka biegnącego zachodnią częścią i malowniczą ścieżką docieramy do plaży Romo Sonderstrand. I tam kolejne zaskoczenie – olbrzymie połacie piasku zalane kilku cm wody. Można po tym chodzic, biegac, jezdzic na piaskowych bojerach – super sprawa.



Na koniec dnia jeszcze jedziemy do Ribe – małego i klimatycznego miasteczka.



Znajdziemy tu piękny rynek z dużą katedrą, kanaĺy, mosty i dużą ilość budynków z dawnej epoki. Zdecydowanie warto tu przyjechać.
Na wieczór przejeżdżamy już na wyspę Fyn i śpimy TUTAJ, koło dużego placu zabaw.
30.07 środa, Fyn i przejazd na Zelandię
Jak się okazuje rano, parkujemy obok budynku Naturcenter – centrum edukacji dla dzieciaków. Czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy. Otwarty budynek, a w środku sale z eksponatami zwierząt, mikroskopy z próbkami owadów, rysowanki dla dzieci, teleskop do obserwowania natury, a do tego kuchnia z kawą i herbatą. I to wszystko (+ super plac zabaw) dostępne bez zadnej oplaty/obsługi. Francuzi z kampera obok też nie mogli się nadziwić 🙂 To się nazywa zaufanie społeczne.

Jedziemy dalej, tym razem do miasteczka Faaborg. Niestety padający deszcz ograniczył trochę nasze zwiedzanie, ale miasteczko faktycznie klimatyczne i warte zobaczenia.

Pod wieczór przejeżdżamy na Zelandię w kierunku Kopenhagi. Wiąże się to z pokonaniem płatnego mostu Storebæltbroen nad Wielkim Bełtem.

Most jest gigantyczny i robi niesamowite wrażenie. Punkt poboru opłat jest po stronie Zelandii. Koszt przeprawy dla naszego kampera to 350 DKK.
Na wieczór lądujemy na parkingu nad jeziorem TUTAJ.
31.07 czwartek: Roskilde i Kopenhaga
Rano uderzamy do Roskilde – celem zobaczenia miasteczka i katedry. Roskilde to stara stolica Danii i to widac po katedrze. Duza, okazala i z całą ilością historii i grobowców królów. Fajne miejsce do zobaczenia dla kogoś, kogo interesuje historia. Samo miasto też ciekawe, ale nie jakieś powalające. Dla zainteresowanych, na nabrzeżu jest jeszcze muzeum Wikingów z łodziami, którymi można popłynąć.


Po południu zajeżdżamy na parking TUTAJ do Kopenhagi, na którym spędzimy 2 noce. Parking darmowy i z trawką i niedaleko Copenhill.
Do centrum uderzamy rowerami, co wydaje sie najlepsza opcją poruszania po tym mieście. Tylko uważajcie z dzieciakami, ruch rowerowy w tym mieście jest duży, niemniej ilość infrastruktury rowerowej robi wrażenie.


Zaliczamy poszczególne atrakcje jak kościoły, zamki, syrenkę itp -jak dla mnie główną wartością jest wczucie się w klimat tego miasta, które jest niesamowite.

Wracamy późnym wieczorem na naszą miejscówkę.
1.08 piątek, Kopenhaga
Rano uderzamy na CopenHill – jest to budynek spalarni i jednocześnie elektrociepłowni dla Kopenhagi.

Pełni on też funkcje stoku narciarskiego (na dachu), wzgórza do chodzenia (ścieżki zaaranżowane na charakter górskich) jak i najwyższej sztucznej ścianki wspinaczkowej w Europie (wygląda mega). Generalnie super miejsce. Na jego szczyt można dostać się schodami lub windą. To drugi sposób polecam zaliczyć, bo winda jest szklana i można zobaczyć od środka jak wygląda spalarnia.
Potem pojechaliśmy na tradycyjna zmianę warty pod pałacem Amalienborg. Warto to zobaczyć, ale trwa to ok 30 min – można tylko pierwsza czesc.

Potem jedziemy pod pałac Rosenborg i dalej na dach duńskiego instytutu filmowego (wstęp za free). To ostatnie możemy szczerze polecić – widok fantastyczny, a na dachu jest szereg atrakcji dla dzieci i dorosłych.

Potem ciśniemy do parku Tivoli. To jest generalnie atrakcja na cały dzień – my kupiliśmy zwykły bilet wstępu (bez kolejek) bo czasowo byśmy się nie wyrobili. Tivoli to jeden ze starszych parków rozrywki i zdecydowanie go warto zobaczyć. Poza kolejkami jest tam cała masa innych atrakcji (restauracje, sceny, stawy, plac zabaw). Do tego wieczorem są tam przeważnie koncerty. Wieczorem park robi dodatkowe wrażenie – bo jest fantastycznie oświetlony.



W Kopenhadze warto jeszcze odwiedzić dzielnice Christiana – gdzie znajdziemy trochę inny klimat, bardziej luźny/niezależny 😉 i artystyczny. Warto poczytać też o historii tej dzielnicy.
Wracamy późno i wyjeżdżamy z miasta – śpimy na parkingu przy morzu.
2.08 sobota
Wstajemy i po krótkiej kąpieli w morzu ruszamy w kierunku klifów w Mons – wpisanych w tym roku na listę UNESCO.
Po drodze serwisujemy kampera na świetnym miejscu na postój (nad zatoką) – TUTAJ.
Po dojechaniu do drogi wiodącej do klifów, zostawiamy samochód na darmowym parkingu wcześniej – TUTAJ. Parking przy centrum parku kosztuje 40 DKK. My chcieliśmy pojechać rowerami najpierw do północnego zejścia (Rode Udfald) – niestety okazało się ono zamknięte i przeszliśmy szlakiem do zejścia przy centrum głownie pchając rowery 🙁 Więc najlepiej pojechać rowerami do budynku centrali parku i tam zejść sobie ma dól na plaże pod klify, ewentualnie później przejść się szlakiem wzdłuż szczytu klifów. Nam niestety nie starczyło czasu aby też zobaczyć wystawę w centrum parku – podobno jest warta by za nią zapłacić.


Same klify robią wrażenie i warto też zejść do ich podstawy schodami.
Na wieczór przejeżdżamy do Rodby na prom do Puttgarden w Niemczech. Promy kursują regularnie przeważnie co 30 min. Bilet jaki kupujemy jest na konkretną godzinę, ale obowiązuje na wszystkie promy w danym dniu, w zależności od dostępności miejsc. Na tym promie nie ma dokładnego parkowania i dociskania samochodów, jak to było np. Na promie na Korsykę. To jest szybka przeprawa i szybki załadunek. Nas bilet kosztował 111 euro, co wydaje się korzystnym rozwiązaniem na powrót, biorąc pod uwagę koszty mostu Fionia-Zelandia, koszty paliwa i oszczędności czasu. Polecamy tą opcję jako domknięcie pętli po Danii.
Swoją drogą, na odcinku Rodby-Puttgarden jest aktualnie budowany tunel drogowy. Można zobaczyć jak to jest realizowane w Legolandzie na jednej z części miasteczka z klocków.
Śpimy pod Lubeką i kolejnego dnia wracamy do Polski.