Korsyka 2024

Dziennik podróży naszego (2 + 6 latek + pies) wyjazdu kamperem na Korsykę. 

Wróciliśmy na Korsykę po 15 latach – tym razem kamperem (Fiat Ducato L3H2), z dzieckiem i psem 🙂

24.04 środa, wyjazd z  Polski
Wyjeżdżamy po południu z Żywca i śpimy w okolicach Klagenfurt – ASFINAG Raststation Völkermarkt.

25.04 Klagenfurt, Lukka, Livorno
Dojeżdżamy po południu do włoskiego miasteczka Lukka – zdecydowanie warto je zobaczyć. Na wieczór dojeżdżamy do Livorno na dedykowany (i darmowy) parking dla kamperów w porcie. Warto pamiętać, że ten parking jest trochę (kilkaset metrów) oddalony od nabrzeża do którego przypływa prom. 

26.04 prom, plaza w Bastia i camping Dolce Vita
Rano przepływamy promem (Moby) na Korsykę i po dopłynięciu chillujemy na plaży (Plage de l’Arinella) w Bastii. Na wieczór dojeżdżamy do Rysiów na camping Dolce Vita w okolicach Calvi.



27.04 wspin w Curriali
Na Curriali wspinaliśmy się 15 lat temu, więc to powrót po latach. Jedna uwaga – trzeba uważać na dojazd w dużym samochodem – nie korzystać z wskazówek Googla. Należy jechać od Ille Rouse droga D13 do Palmento i potem odbijac w kierunku Monticello.
Curriali oferuje fajne formacje skalne i dogodne miejsce dla dzieciaków. Są też proste drogi dla dzieci (II-III) w skrajnie lewej części sektora.



28.04 pociag do L’lle Rouse
Korzystamy z okazji dojechania z naszego campingu kolejką do L’lle Rouse aby się tam powspinać (tam też byliśmy podczas poprzedniego wyjazdu). Kolejka to generalnie bardzo fajna atrakcja i warto z niej skorzystać. Niestety po przybyciu okazało się że cały cypel jest zamknięty do zwiedzania (remont alejek) i skończyło się na lodach i plaży w całkiem fajnym miasteczku.



29.04 wspin w Suare
Następnego dnia uderzamy na zmiany do nowego sektora – Surare oddalonego o ok 15 min drogi od campu. Najpierw jedzie Adam + Asia, potem ja + Magda. 

Parkujemy samochód na zakręcie drogi i idziemy wyraźną ścieżką przez makię do góry. Podejście zajmuje nam ok 25min – średnie rozwiązanie dla młodszych dzieciaków. Samo wspinanie w wąwozie super – niemniej też nie ma za bardzo miejsca dla małych dzieci – starszaki sobie poradzą.



30.04 wspin w La Bibli i Calvi
W przewodniku online znajdujemy sektor nad wodą w okolicach Calvi – La Bibli.
Sektor faktycznie leży bezpośrednio nad wodą, przy czym jest jeden problem – fale rozbijają się o podstawę skał dość spektakularnie co wiąże się z tym że pod skałą bywa mokro.. Przy bardziej wzburzonym morzu to raczej bym nie polecał tego sektora.
Samo dojście do sektora może być wymagające jeżeli skały są mokre – bo wiedzie po połogich płytach skalnych tuż nad wodą.
Sam wspin ciekawy, ale krótki. Łatwiejsze drogi niestety ale obsrane przez mewy 🙁
Po wspinaniu zwiedzamy Calvi i fortece i wracamy na camping.



1.05 deszcz, Corte, Solenzara
Wyjeżdżamy z campu i przejeżdżamy na południe przez Corte. Planujemy tu zostać na dłużej, bo chcielismy sie powspinac w wąwozie Restonica, niemniej okazuje się to trochę problematyczne z dzieckiem i dużym busem.
Droga do Restonica jest bardzo wąska (niestety ale nic się nie zmieniło przez 15 lat) – tylko małe samochody (szerokość max 1.85, długość 4.5m) mogą tam wjechać. Nie kursuje tam żadna komunikacja publiczna, a dodatkowo przed sezonem (połowa maja) większość campingów tam jest zamknięta. Można dojechać do jednego campingu w połowie wąwozu – niemniej z niego dostępny jest na piechotę jeden sektor – do reszty trzeba dojechać samochodem/rowerem co przy większym samochodzie/dużych deniwelacjach (rower i dziecko) robi się problematyczne. Tak więc trochę nas ta logistyka przerosła – zwiedziliśmy samo miasteczko, fortecę i  pojechaliśmy w kierunku Solenzary, gdzie spaliśmy z Rysiami na campingu nad morzem.



2.05 wyjazd Rysiów, Ponte Vecchio, parking Ipini i plaza Palobaggia
Rysie ze względu na sprawy rodzinne musieli wracać do PL – my decydujemy się na przejazd na południe. 
Na początek uderzamy do Porto Vecchio – piękne i małe miasteczko (starówka na wzgórzu) – zdecydowanie warto je zobaczyć.
Na parkingu mieliśmy niemiły epizod – niedomknięte okno dachowe zostało wyrwane gwałtownym porywem wiatru. Na szczęście bez większych konsekwencji. Zaślepiamy otwór taśmą przezroczysta i tak już dojedziemy do końca wyjazdu. 

Kamperowcy – pamiętajcie i blokujcie uchylone okna, albo zamykajcie je zupelnie podczas gwałtownych podmuchów wiatru.
Następnie jedziemy na dość mocno chwalone w przewodnikach plaże – wybraliśmy Plage de Palombaggia i położony tuż nad nią parking Ipini. Za 10e można tam zostać na noc (jest toaleta i woda) – mocno polecamy tą opcję. Parking wśród drzew, do plaży 5 min, no a plaża jest fantastyczna. Warto się przespacerować wybrzeżem aż do Plage de la Folaca.



3.05 Bonifaccio, plaza La Tonnara
Uderzamy do Bonifaccio – pięknego miasteczka na południu wyspy. Miasto perełka. Trochę zatłoczone turystami, niemniej warto je zobaczyć.
Potem przejeżdżamy na parking przy plaży La Tonnara – gdzie udaje nam się zaparkować, bo przed sezonem szlabany ograniczające wysokość samochodów są otwarte. Plaża jest ewidentnie mekką kite surferów 🙂



4.05 wodospady Polishnelu, camping U ponte grossu i wspin wieczorny
Następnego dnia uderzamy w kierunku Bavelli a konkretnie campingu U ponte Grossu. Niemniej wcześniej robimy sobie jeszcze dość przygodową wycieczkę na wodospady u Ponte Grossu (poszliśmy ścieżką dla kanionigowców).
Potem dojeżdżamy na camp i się tam zatrzymujemy. Kamp jest super, położony nad rzeką i warto się na nim zatrzymać. Tym bardziej że zaraz obok są dwa sektory wspinaczkowe, na jeden z nich jeszcze idziemy sie powspinac wieczorem.



5.05 wspin ponte Grossu, chill i 2gi sektor wieczorem
Przed południem wbijamy na pierwszy sektor i kończymy wszystkie atrakcyjne drogi w naszym zasiegu.
Po obiedzie uderzamy na drugi sektor ok 8 min od pierwszego. Wspinanie równie fajne, tym bardziej że dziecko można zostawić przy strumyku.

6.05 Bavella i trekking z Szymkiem, Zonza, wybrzeże
Rano uderzamy na przełęcz Bavella. Wspinaliśmy się tam 15 lat temu, więc tym razem planujemy krótką wycieczkę z Szymkiem. Pomimo środka tygodnia i tego że jestesmy poza sezonem, ludzi jest multum. Udaje nam się zaparkować na zjeździe z przełęczy na zakazie (tak jak wszyscy, bo na przełęczy parkingi pełne). 

Dobrze jest tam przyjeżdżać z rana, bo później może być problem aby się gdzieś zatrzymać.
Robimy pętelkę szlakiem do skałki z krzyżem i przy okazji oglądamy większośc sektorów wspinaczkowych. 

Na pewno trzeba będzie tam wrócić na wspinanie.
Bavella zachwyca formacjami skalnymi i pięknymi widokami – to zdecydowanie obowiązkowa pozycja dla miłośników wspinania.
Zjeżdżamy na drugą stronę w kierunku Zonzy w której zatrzymujemy się na chwilę i jedziemy dalej malowniczą droga (super na rower) w kierunku Ajaccio.
Zatrzymujemy się na noc na parkingu nad morzem. Tutaj małe spostrzeżenie odnośnie dzikiego kampowania na Korsyce. 15 lat temu nie było z tym większego problemu, niestety obecnie jest to mocno nie wskazane. Lokalsom się to nie podoba i często podjeżdżają w nocy do kamperów zaparkowanych na dziko i walą w nie i przeganiają. Tak też było w przypadku kampera zaparkowanego obok nas – został on przegoniony przez lokalsów. Nami się nie zainteresowali (może przez blachy?).



7.05 wycieczka na cyplu, wspin w sektorze A Reta, morze i przejazd na przełęcz Vizzavona
Rano Aska proponuje przejazd na cypel A-reta za Ajaccio. Jak się później okazuje, to byliśmy tam 15 lat temu.

Robimy wycieczkę po tym malowniczym cyplu by później uderzyć na pobliski sektor wspinaczkowy.

Sektor fajny na zrobienie 3-4 drog w zakresie do 6c. Obok jest malownicza plaża na której można się zatrzymać. Po zakupach (ach ten SUP!) w markecie jedziemy w kierunku Corte, niemniej na noc zatrzymujemy się na przełęczy Vizzavona.



8.05 wycieczka do wodospadów des Anglais (angielskie), przejazd do Francardo i wspin w sektorze La Barette, nocleg na campie Campita
Rano uderzamy z przełęczy w kierunku malowniczych kaskad des Anglais. Są one zdecydowanie ładniejsze od Polishnellu. Jak ktos ma troche wiecej czasu to może się przejść na wycieczkę na pobliskie 2-tysięczniki.
Po powrocie przejeżdżamy przez Corte w kierunku sektora La Barette koło Francardo.
Sektor bardzo fajny do wspinania z dzieciakami – dużo miejsca pod skałą. Dla mocniejszych kawałek wyżej jest grota z 8-kami.
Po wspinie uderzamy na pobliski camping Campita.


9.05 wyjazd do doliny Asco, wejście na przełęcz Bocca di Stagnu, przejazd do St-Florent i camping U Pezzu
Kolejnego dnia uderzamy do pobliskiej doliny Asco, do której w przeciwieństwie do Restonica łatwiej się dostać, bo na jej końcu jest wyciąg narciarski. Łatwiej, nie znaczy łatwo, jak się jedzie większym samochodem. Droga jest przepiękna i wije się prze 40km dostarczając niezapomnianych wrażeń kierowcy jak i pasażerom 🙂
Parkujemy na parkingu przy wyciągu. Szymek stara się ulepić bałwana z resztek śniegu, ja zaś uderzam na pobliską przełęcz Bocca di Stagnu (2000 m).

Pomimo połowy maja, końcówka podejścia jest jeszcze mocno wyśniezona. Z przełęczy roztaczają się piękne widoki na Monte Cinto (najwyższy szczyt Korsyki). Niemniej aby go zdobyć o tej porze roku, trzeba by się zaopatrzyć w raki i czekan.
Po zejściu zjeżdżamy na dól i jedziemy w kierunku St.Florent, gdzie śpimy na klimatycznym campingu U Pezzu.
Wcześniej jeszcze zaliczamy szybką pizzę w fajnej knajpce w St.Florent.



10.05 rowerem do Nonzy x2, plaża i SUP, wieczorne St-Florent
Rano uderzamy na plaże z nowo zakupionym sup’em na punkcie którego Szymek oszalał z radości.
Ja zostaję z nim, Aśka jedzie na rowerze do malowniczej wioski Nonza. Zmieniamy się i po jej powrocie ja jadę na tą wycieczkę. Trasa, jak i miasteczko godne polecenia i zdecydowanie warto tam się wybrać rowerem, bo w samym miasteczku i okolicy ciężko jest znaleźć miejsce do zaparkowania większego samochodu.
Po powrocie idziemy na spacer do St.Florent – miasteczko jest lokalnym kurortem i warto się w nim zatrzymać bo ma fajny klimat.



11.05 wyjazd z campu i pamiątki w St.Florent, Bastia i prom, Pisa, nocleg w Austrii
Czas wracać – przejeżdżamy jeszcze przez przełęcz oddzielająca  St.Florent od Basti i uderzamy na prom do Livorno. W drodze powrotnej jeszcze zaliczamy przystanek w Piza aby podtrzymać (jak miliony innych turystów) krzywą wieżę 🙂 Wieża i okolice to jedno, ale samo miasto robibardzo pozytywne wrażenie i warto mu poświęcić trochę uwagi.
Na koniec odpalamy kampera i z krótkim noclegiem we Włoszech docieramy do Polski.