
W związku z mało zachęcającymi prognozami dla Tatr zdecydowaliśmy się uderzyć do naszych południowych sąsiadów na rekonesans do polecanej przez naszą znajomą Karolinę Baran, miejscowości Porubka i okolicznych rejonów skałkowych.
Naszą bazą był camping Slnecne skały (http://camping-raj.sk) przy którym to znajdują się tzw Słoneczne skały (jakże znajoma nazwa dla Krakusów :).
Pojechaliśmy tam z Izą i jej półtoraroczną Tolą, więc to był wyjazd z dzieckiem do kwadratu 🙂
W planach było przetestowanie lokalnych rejonów pod kątem wspinania z dzieciakiem. Nasze dotychczasowe doświadczenia ze wspinaniem na Słowacji to Sulov i Visniowe. Pierwszy rejon ciekawy i wymagający, drugi to królestwo przewieszenia. W obu raczej nie było łatwej cyfry, czego też i spodziewaliśmy się na naszym wyjeździe.
Jeśli chodzi o topo, to generalnie nie spotkaliśmy się z dobrym przewodnikiem po słowackich skałach (możliwe, że mało szukaliśmy). To co znaleźliśmy w internecie dalekie było od ideału, w szczególności w kontekście dojazdu i rozmieszczenia sektorów.
W przypadku dróg na słowacji, to zwykle są one podpisane na skale, a przynajmniej jest podana wycena drogi.
Z tego co znaleźliśmy w Internecie, to przydatnym okazał się przewodnik JAMES, który możecie znaleźć pod tym linkiem.
27.08 Poniedziałek: Dojazd i Lietacky (ocena 3/6)
Wyjeżdżamy z Krakowa przed południem, by po przystanku w Żywcu dojechać na miejsce o 16. Po szybkim przepaku (śpimy w domku drewnianym na campie), uderzamy na Lietacky sektor (49°08’44.3″N 18°43’32.4″E), który znajduje się nieopodal campingu przy rzece, przez co jest łatwo dostępny dla wspinaczy z dzieciakami.
Dojeżdżamy do niego szutrową drogą biegnącą od campingu. Przez krótki odcinek trzeba przenieść wózki i dojeżdżamy pod wygodne biwakowe miejsce z ogniskiem, gdzie możemy się rozłożyć z dzieciakami.
Cyfra w nim (jak i generalnie na Słowacji) okazuje się niełatwa i nic nie urabiamy czysto – zrzucają nas 7 (Lietacka i Krvava put) , wiec jest słabo. Niemniej może to była trochę kwestia zmęczenia, zapadającego wieczoru, jak i tego że było dość wilgotno. A może po prostu jesteśmy słabi 🙂 Niemniej sektor na nas jakiegoś dużego wrażenia nie zrobił – możliwe że w ciągu upalnego dnia byłby to lepszy wybór (cień i pobliska rzeka).
28.08 Wtorek: Priedhorie (ocena 4/6)
Po konsultacjach z Karoliną uderzamy kolejnego dnia do skałek w Priedhorie, gdzie są sektory blisko drogi. Skały położone są w rezerwacie, stąd też samochód zostawiamy na parkingu (48°59’56.6″N 18°28’55.4″E) przed nim i dalej już asfaltową drogą idziemy ok 2,5 km do pierwszych skałek (nazwa sektora – Podkowa 48°58’56.0″N 18°28’55.3″E), które znajdują się przy mostku nad płynącą w pobliżu drogi rzeką.

My wybieramy sektor Bronzova położony bezpośrednio przy drodze kilkadziesiąt metrów od mostku po lewej stronie (48°58’56.1″N 18°29’03.4″E). Wspinanie ciekawe i z dobrym tarciem, aczkolwiek dróg nie ma tam zbyt dużo. Za to jest miejsce na rozłożenie się z dzieciakiem – czy to bezpośrednio pod skałami (trzeba podnieść wózek kilka metrów do góry), albo bezpośrednio przy drodze.
Zdecydowanie więcej dróg jest na położonym powyżej sektorze Zlata (48°58’56.5″N 18°29’11.9″E), niestety podejście pod niego jest już zdecydowanie bardziej wymagające i raczej już bez małego dziecka. Ścieżka podejściowa do tego sektora startuje startuje ok 30m powyżej Bronzova. Generalnie sektor Zlatna wygląda dość imponująco jak się na niego patrzy z dołu i na pewno jest on wart odwiedzenia.

29.08 Środa: Precin (ocena 5/6)

Po kolejnej naradzie z Karoliną dostajemy kolejny typ – Precin. Podobno jest to relatywnie nowy sektor (obity kilka lat temu). Z wymienionych zalet – krótkie podejście, jest miejsce dla dzieciaka i jest to zlepieniec (wspinanie w dziurkach).
Zatem jedziemy i trochę zajmuje nam znalezienie sektora, bo wskazówki sugerowały szukanie widocznej przy drodze skały z krzyżem. Problem jest taki, że taka skała jest zarówno przed i za miejscowością Precin. Okazuje się, że trzeba kierować się na tą przed Precinem (jadąc od Domanizy). Parkujemy na parkingu gruntowym ( 49°04’21.2″N 18°31’49.8″E) do którego dojeżdżamy gruntową drogą, która zaczyna się przy dwóch opuszczonych białych budynkach położonych przy głównej drodze.
Z tego parkingu idziemy polną drogą (na lewo) w kierunku położonych w oddali ostańców skalnych w lesie.
Doskonałym miejscem do rozłożenia się z dzieciakiem jest mała leśna polanka (49°04’32.2″N 18°31’45.0″E) położona przy stromej ścieżce podejściowej pod skały. Jest ona położona w zasięgu głosu od skał. Pod samymi skałami jest dość stromo miejscami. Dla tych co by chcieli podjechać wózkiem do tego miejsca, polecamy nie jechać stromą ścieżką, tylko wybrać obejście po prawej.
Poniżej wskazanego miejsca jest też fajne miejsce na ognisko – przy łące. Generalnie to jest fajna miejscówka na rodzinne wspinanie.
Co do samego wspinania – to podobało nam się ono i to bardzo. Generalnie jest ono dość wytrzymałościowe i głównie wiodące po dziurkach zlepieńca. Miejscami może zdarzyć się, że coś się wykruszy, niemniej nie jest to duży problem.
Dróg jest dużo, są długie i biegnące różnymi formacjami, niemniej dominują lekkie przewieszenia.
Zakres trudności jest dość szeroki, więc miejscówka jest wręcz idealna.
30.08 Slenecne steny i Hradok (ocena 4/6)
Ostatniego dnia decydujemy się na sektory położone najbliżej campingu (Słoneczne ściany i Hradok). Zaczynamy z Asią od Słonecznych (49°08’25.1″N 18°43’00.5″E). Z campu kierujemy się ścieżką na południe, która biegnie przy drodze. Pierwszy rejon Słonecznych będziemy mieć już po kilkudziesięciu metrach po prawej stronie. Kolejne ściany osiągamy idąc wzdłuż skał, ścieżką po lewej ich stronie. Niestety pod skałami nie ma zbyt dobrego miejsca aby się rozłożyć z dzieckiem, tak więc my nasze pociechy zostawiliśmy na campie z założeniem, że będziemy się wspinać na zmianę.
Z Asią robimy na Słonecznych dwie drogi, potem podchodzimy wyżej pod Hradok i tam kolejne dwie dróżki i zmiana. Asia wraca na camp pilnować dzieciaków, Iza przychodzi się wspinać. Na Hradoku urabiamy jeszcze 3 drogi i wracamy na camp i do domu.
Wspinanie generalnie fajne i na niektórych skałach dość długie (25 a nawet 30m). Co ciekawe, jak na tak popularnym rejonie (przy campie) tarcie jest bardzo dobre.
Podsumowanie
Na tym zakończyliśmy nasz słowacki trip – na pewno warto tutaj wrócić, szczególnie do Precina. Pewnym minusem tych rejonów, jest dojazd, bo odcinek od granicy PL (Zwardoń) do Ziliny ciągnie się niemiłosiernie, ze względu na panujące tam korki. Możliwe, że rozwiąże ten problem budowana ekspresówka od granicy czeskiej do Ziliny (odcinek od Zwardonia do granicy czeskiej jest już gotowy, ale on niewiele zmienia), która na zdecydowanie zmieni tą sytuację. Wtedy będzie się opłacać kupić winietkę na Słowację i skrócić przejazd.